Wiersz miłosny Krystyny Szlaga pod tytułem Długie godziny

Długie godziny

1

 

Długie godziny

Splecionych bezradnie palców

 

W sidłach pamięci

gest sosny nad urwiskiem

wzrok fali opływającej skały

i słowa —

wypatroszona róża

 

Długie godziny

płonących skrzypiec

 

2

 

Jakże tęsknię za dotykiem twych rąk

delikatnym niby uniesienie zasłony

 

Uciekam przed pięknem

które obecne wszędzie

 

Którego ogarnąć niepodobna

tak szczelnie nieobecne

 

Jak łatwo utraciłam

ciebie, moje istnienie

 

3

 

Drewnieje ból

Cicho rozpadają się dzwony

Nagła jasność

I wszystko staje się

tak bezwzględnie wyraziste

tak obce

jakby po sekcji

w prosektorium

otwarto przede mną drzwi

na świat

 

4

 

Zacznijmy jeszcze raz

 

W tym patrzeniu rozsypanym w zgiełku świata

W tej nieujarzmionej przepaści

wyciągam ręce

 

To jest twój śmiech —

nóż dźgający gardło

 

To twoje milczenie —

umieranie moje

 

To twoje ciepło —

Zbliżający się drugi brzeg

 

To twoje wzruszenie —

karta z wygraną świata

 

Zacznijmy jeszcze raz

uczyć się

stwarzać świat

 

W imię dobra

W imię piękna

W imię miłości

Bądź