Wiersz miłosny Krzysztofa Kamila Baczyńskiego pod tytułem Biała magia

Biała magia

Stojąc przed lustrem ciszy

Barbara z rękami u włosów

nalewa w szklane ciało

srebrne kropelki głosu.

 

I wtedy jak dzban — światłem

zapełnia się i szkląca

przejmuje w siebie gwiazdy

i biały pył miesiąca.

 

Przez ciała drżący pryzmat

w muzyce białych iskier

łasice się prześlizną

jak snu puszyste listki.

 

Oszronią się w nim niedźwiedzie,

jasne od gwiazd polarnych,

i myszy się strumień przewiedzie

płynąc lawiną gwarną.

 

Aż napełniona mlecznie,

w sen się powoli zapadnie,

a czas melodyjnie osiądzie

kaskadą blasku na dnie.

 

Więc ma Barbara srebrne

ciało. W nim pręży się miękko

biała łasica milczenia

pod niewidzialną ręką.

4 I 42 r., 3 w nocy