Wiersz miłosny Leopolda Staffa pod tytułem Wir

Wir

Krew gna nas w szał! Rzuć wiosła! Na głębokie wody

Łódź nas zagnała! Nie broń się błagań próżnicą!

Prośba dla tej topieli zbyt płytką kotwicą!

Zdradził cię wróg twój boski: czas twej urody!

 

Rozbić się musisz! Piękność wodzi otchłaniami...

Usta twe, jeśli milczą, to tylko kochaniem...

Usta twe myśleć zdolne jeno całowaniem...

Piękność niebezpieczeństwem jest... A myśmy sami...

 

Duszę pełną całunków masz nie narodzonych,

Co w twej piersi o ciepły marmur łona twego,

Jak ptaki, skrzydłem biją... Puść je! Niech wybiegną!

Jak pszczoły miód mi zbiorą z twych ust rozchylonych.

 

Tyś piękna! Na nic wiosła! Dzierżysz je z nawyku...

Ręce twe przeciw wirom — to lilie najwiotsze...

Biały lęk twój w sen pada błogiego zaniku...

Pójdź w uścisk! Łódź twa pędzi w rozbicie najsłodsze!