Przeżywam niespodzianki i rozczarowania raz po raz,
bez przerwy. Myślę, że te niespodzianki i rozczarowania
będą istnieć tylko dla mnie, dołożę wszelkich sił, by do Ciebie
dopuszczać jedynie dobre, najlepsze niespodzianki mojej
natury, za to mogę ręczyć, ale nie mogę ręczyć za to, czy mi
się to zawsze uda. Jak mógłbym za to ręczyć wobec całej tej
plątaniny moich listów, które otrzymywałaś ode mnie w ciągu
tego długiego czasu? Niewiele byliśmy razem, to prawda,
ale nawet gdybyśmy byli dużo więcej przebywali ze sobą,
byłbym Cię błagał (o rzecz wówczas co prawda
niewykonalną), żebyś mnie oceniała na podstawie moich listów,
a nie na podstawie bezpośredniego doświadczenia. Możliwości,
które tkwią w moich listach, te możliwości są także zarówno
złe, jak dobre; bezpośrednie doświadczenie ukazuje tylko
zarys, a w moim przypadku ukazuje go ponadto
w niekorzystnym świetle. Że ja, prosząc Cię o to,
w najmniejszej nawet mierze nie chcę Ciebie przez to zwabić,
to na pewno przyznasz, gdy przypomnisz sobie niektóre
moje listy.

Poza tym jednak myślę, że to niewykończenie mojej natury,
ta jej zmienność, która może ją popychać i w dobrym,
i w złym kierunku, wcale nie musi być decydująca
dla szczęścia Twojej przyszłości ze mną; Ty wcale nie musisz
być bezpośrednio wystawiona na jej działanie, Ty nie jesteś
niesamodzielna, F., Ty może, albo raczej zupełnie na pewno,
masz chęć stać się niesamodzielną, ale jest to chęć,
której nie będziesz chyba ulegać stale. Tego byś nie mogła.

Ale na Twoje ostatnie pytanie, czy jest dla mnie możliwe
wziąć Ciebie tak, jakby nie było tego, co było między nami
przedtem, mogę tylko powiedzieć, że nie jest to dla mnie
możliwe. Natomiast jest dla mnie możliwe i, co więcej,
konieczne, wziąć Ciebie ze wszystkim, co było, i trzymać Cię
aż do utraty przytomności.

Grudzień ' 13


Źle mnie zrozumiałaś, jeśli sądzisz, że od małżeństwa
powstrzymuje mnie myśl o tym, iż ja, otrzymując Ciebie,
mniej bym zyskał, niż musiałbym stracić, wyrzekając się
życia samotnego. Wiem, że tak myślisz, także w rozmowie
tak to sformułowałaś, ja zaś od razu zaprzeczyłem, ale, jak
widzę, nie dość radykalnie. Nie o to mi szło, że musiałbym
się czegoś wyrzec, bo ja także po ślubie pozostałbym tym,
kim jestem, i to jest właśnie to złe, co Cię czeka, gdybyś się
zdecydowała. Tym, co mnie powstrzymywało, było wydumane
uczucie, że całkowita samotność jest moją wyższą
powinnością, wcale nie zyskiem, wcale nie przyjemnością
(w każdym razie nie w takim znaczeniu, jak Ty to
rozumiesz), lecz moim obowiązkiem i moją męką. Teraz już
ani trochę w to nie wierzę, to była sztuczna konstrukcja, nic
więcej (może uświadomienie sobie tego będzie i nadal
pomagać), i została ona obalona po prostu przez to, że ja bez
Ciebie nie mogę żyć. Właśnie taką, jaką jesteś, z tym
okropnym ustępem w Twoim liście, taką chcę Ciebie mieć.
I znowu nie jako pociechę i nie dla mojej przyjemności,
lecz żebyś jako człowiek samodzielny żyła tutaj ze mną.


2 I 14


(...) Ja Ciebie kocham, Felice, tym wszystkim, co jest we
mnie po ludzku dobre, wszystkim, co jest we mnie godne
tego, bym przebywał wśród żywych. To jest niewiele,
tak niewiele ja sobą przedstawiam. Kocham Cię dokładnie taką,
jaką jesteś, za to, co wydaje mi się w Tobie dobre, i za to,
co nie wydaje mi się dobre, za wszystko, wszystko (...).


19 IV 14


Co za radość, Najdroższa, że raz i mnie się oberwało
z powodu listów. Oczywiście, do Twojej matki powinienem
był już dawno napisać, a uczyniłem to dopiero dzisiaj.
Także Twojemu ojcu powinienem był wysłać książkę od razu
we wtorek, a wysłałem ją dopiero w piątek, ale po pierwsze,
wcale nie jestem punktualny w korespondencji (listy do Ciebie
nie są listami, lecz skomleniem i zgrzytaniem zębami),
moja ręka jest ciężka, a gdy nie nadchodzi żadna wiadomość
od Ciebie, tak jak ostatnio, wtedy jest ona zupełnie
jak sparaliżowana i nie może nawet zapakować książki
dla Twojego ojca.

Czy ja sobie uświadamiam, że cały należę do Ciebie?
Nie musiałem sobie tego uświadamiać, o tym wiem już
od półtora roku. Zaręczyny nic tu nie zmieniły,
ta świadomość już nie mogła być silniejsza. Raczej wydaje