Tobie. Gdy nadto większość z Twych śpiewów sławiła naszą
miłość wzajemną, imię Heloizy nucono szeroko po świecie,
zazdrość żarząc w sercach licznych niewiast.

Bo jakaż uroda, ducha czy ciała, nie dodawała krasy Twojej
młodości? Jakaż niewiasta, co ongi mię obrzucała zawistnym
wzrokiem, dziś jednak, gdym postradała swe szczęście
promienne, od politowania nad moim losem wstrzymać się
zdoła? T któryż choćby z dawnych mych nieprzyjaciół -
mężczyzna li to, niewiasta li to - nie płakać jest mocen mej
doli? Nienawiść sama przeinaczyła się w litość!

Ty wiesz najlepiej, jako ja sama jestem wszystkiemu winna -
niczemu będąc nie winna. Wszak sprawiedliwość nie zważa
na to, co się na zewnątrz dzieje, lecz wnika w zamysły
człowieka; i nie w samych postępkach, lecz w tajniach ducha
leże się wina: Tyś jeden zgłębił do dna me myśli, Tyś jeden
doznał serca zapałów - Ty jeden sądzić mię możesz!
Zawierzam Ci w pełni jako sędziemu, zawierzam jako
świadkowi (...).

To nie nabożność żadna czy powołanie w zaranku mojej
młodości strąciły mnie w każń klasztoru: zniewolił mię tylko
Twój rozkaz. Jakże to płonno się trudzę i dręczę, jeżeli za
me ofiary nawet mi wdzięczen nie jesteś!

Wszak i od Boga samego nie wolno jest mi się spodziewać
zapłaty, gdyż niewątpliwą jest rzeczą, że jeszcze niczegom
dotąd nie uczyniła z miłości ku Niemu.

Gdyś się nawrócił do Boga, szaty swe odmieniwszy poszłam
w Twe ślady, co mówię! Jam pierwsza kroczyła przed Tobą.
Niby pamiętny na żonę Lota, wspak się rozglądającą, mnie
pierwszą pogrzebałeś w murach klasztornych, mnie pierwszą
zaprzągłeś w jarzmo niewoli. Chociaż niebo mym świadkiem
czynię, przenigdy bym się nie zawahała pośpieszać,
czy to za Tobą, czy to przed Tobą, w same otchłanie
piekielne, jeśliby tylko takie było Twoje życzenie. Wszak
serce moje bije dla Ciebie, nie dla mnie. I dzisiaj zwłaszcza,
bardziej niż kiedykolwiek, jeśli przebywa gdzie indziej niźli
przy Tobie, w ogóle nie masz go nigdzie, gdyż żyć bez
Ciebie jest dla niego istnym niepodobieństwem. Ale też
błagam, mój miły, miej krztę litości dla niego, aby błogości
zaznało, a będzie niechybnie mu błogo, jeśli Cię miłościwym
odnajdzie, jeśli mu miłość w zamian oddasz za miłość i łaski
małe za wielkie, za czyny - słowa. Dałby to Bóg, mój drogi,
żebyś Ty mniej był pewien mojej miłości! (...)

Zachowaj w żywej pamięci, jak wiele uczyniłam dla Ciebie,
i przemyśliwaj, jakim Ty jesteś dłużnikiem wobec mnie.
Kiedym pospołu z Tobą upajała się słodyczą miłosnych
uniesień, wielu ludzi pytało: czyli ja to z pożądliwości czynię,
czyli 7 miłości. Jednakże już dzisiaj wiadomym się stało, jakie
mnie naówczas ożywiały zamiary. Wyrzekłam się wszelkich
przyjemności, by być poddaną Twej woli. Niczego w duszy
nie zastrzegłam dla siebie okrom pragnienia, ażeby w ten
sposób stać się dzisiaj szczególną Twoją własnością. Pomyśl
przeto, jakim sam jesteś nędznikiem, jeżeli w miarę mych
coraz to większych poświęceń i ofiar szczupleje wdzięczność
Twoja, więcej - ze szczęścia zanika. A przecie proszę Cię
o tak niewiele i o rzeczy tak łatwe do spełnienia.

Na koniec błagam Cię na wszystkie świętości, pozwól mi
odczuć swą bliskość w sposób dla Ciebie dostępny
i dowolny. Niechaj to nawet będzie najzwyczajniejszy
list jakąś pociechą, ażebym nią orzeźwiona, swobodniej się
mogła oddawać służbie bożej.