Listy Jerzego Lieberta do Agnieszki
Zakopane,
sobota, 19 VII 1924
Najmilsza, przed chwilą otrzymałem list od Ciebie i odpisuję..
Nie wiem, czy może jeden list mój zaginął, bo pisałem
do Ciebie regularnie, nie czyniąc żadnych odstępów w czasie.
Myślę, że tak, bo nic nie piszesz o ostatnich, a raczej
przedostatnich wiadomościach, któreś musiała
ode mnie otrzymać.
Wierz mi, że czytając każde słowo Twego listu, myślę
o Twoim dobrym sercu, a moje przepełnione jest nie mniej
wielką wdzięcznością dla Ciebie. Myślę, że będzie
to najpiękniejsza rzeczywistość, gdy marzenia, nie tylko
Twoje, się spełnią i będziemy mogli zamieszkać razem (...).
Całuję Cię mocno
Jerzy
Warszawa, 7 VII
Przyjechałem w tej chwili i nie wiem, jak Ci dziękować
za Twą dobroć. Dwie karty i dwa listy!
O droga moja, całuję z wdzięcznością Twe ręce, smuci mnie,
żeś do tej pory nie otrzymała wiadomości ode mnie, ale to
tylko kwestia poczty, bo list zaraz po otrzymaniu listu
od Ciebie wysłałem. Już pewno w chwili, gdy to piszę,
go masz.
Bądź pewna, że ani jeden dzień z tego życia, które
przepędzam nie przy Twym boku, nie będzie Ci
nieznajomym. Jeżeli nie będziesz otrzymywać codziennie ode
mnie wiadomości, to dostaniesz od razu parę listów, ponieważ
z Brwinowa nie mogę codziennie wysyłać listów. Dzisiaj o 5-ej
wracam z Warszawy, bo doprawdy, co tu robić?
A teraz odpowiadam na Twe listy.
Anusie kochana, i ja wiem, i wierzę, że w miłości naszej listy
będą naszą potrzebą, ale nie koniecznością. Ale w tej chwili
czuję się tak smutnym i słabym, że listy Twoje, a moje
odpowiedzi wydają mi się koniecznymi. Ty sama czujesz
to dobrze i wiesz, w jakim stanie mnie opuściłaś.
Może właśnie w tej chwili obecność Twoja byłaby dla mnie
ulgą wielką, z drugiej jednak strony cieszę się, bo przez to
oddalenie ufność moja w Ciebie wzrasta. Każdy uczynek
czeka Twego osądzenia, a dobroć Twoja jak cień, im dalej
jesteś, tym mocniej mnie osłania. Warszawa, najmilsza moja,
pusta i nudna jest bez Ciebie, a nie chciałbym tej pustki
wypełniać wspomnieniami, bo wiem, że miłość nasza jest
żywą i nie ma chwili, w której nie byliśmy razem. Przyszłość
jest zawsze przed nami i cieszę się, że dzięki Tobie
po jednej idziemy drodze do jej zdobycia (...).
Będzie pogoda. Myśląc o niej, widzę Cammazou ze swymi
falującymi wzgórzami, wstęgami dróg i cyprysami,
ale Twój obraz, najdroższa, przesłania mi najpiękniejsze
widoki. Serce moje można by teraz podzielić na szereg
przegródek, w których nic się nie dzieje, ale które wszystkie
razem pracują nad moim zbliżeniem do Ciebie. Czyż mogę
wobec tego mieć jakieś pretensje do serca mego, że pogrąża
mnie w bezczynności?
Czwartek, 9 VII
Ponieważ jest okazja do wrzucenia tego listu na poczcie
w Brwinowie, więc go wysyłam. Bądź zdrowa.
Całuję Cię mocno
Twój Jurek
W-wa, sobota 11 VII [1925]
(...) Jakże cieszę się, że jesteś zdrowa, silna i spokojna.
Ja jestem wyjałowiony jak pustynia, po której przebiega
czasami niepokój, ale ginie, nim spróbuję się z nim zmierzyć.
Gorąca nuda wisi nad tym wszystkim, a na tę chorobę serce
moje jest bezsilne. Nie jej jednak się obawiam, a tej
obojętności, z jaką patrzę na wszystko. Nie znam ceny dnia
ani wartości godzin, z którymi idę. Życie moje zatrzymało się
na matce, Tobie i mnie samym. Ludzie przechodzą sobie jak
obłoki, a jeszcze te ostatnie chociaż oczyma zatrzymuję
i przeprowadzam. Jak wyjść z tego kręgu, modlę się i wierzę,