że przełamie się we mnie ta bezsilność. Najdroższa moja,
jestem wciąż przy Tobie z najczystszym zawsze uczuciem
posiadania na sobie Twych oczu (...).


W-wa, 15 VIII 1925


(...) Wiersz Twój, najmilsza, podobał mi się. Jest krótki,
zwarty i ma ciekawe rymy, którymi ja się niestety pochwalić
nie mogę. Jestem jednak trochę zły na Ciebie, więc Ci nic
miłego o nim więcej nie napiszę. Jak mogłaś przypuszczać,
że ja zapomniałem o Tobie, że może wcale do Ciebie
nie piszę. Tego Ci nie zapomnę! Serce moje jest nieduże,
ale zawsze starczy tam trochę miejsca na złość, którą na ogół
karmię skąpo, ale którą - nigdy nie przypuszczałem -
Ty obdarzysz taką smaczną porcyjką (...).


W-wa, czwartek 3 IX 1925


(...) Kochana moja, piszesz, że Ci ciężko jest i smutno,
i szwagier dla Ciebie jest taki chłodny, a Ty spragniona jesteś
dobrego serca. Mój przyjacielu, dlaczegóż miłość moja
dojrzewa tak wolno, że nie możesz jej brać jak swój owoc?
Czuję się głęboko winny i daję Ci tę winę z całą miłością
i ufnością, jakie zrodzić jest zdolne moje serce. Czyż nie
jestem naprawdę Twój, całym sercem, którego praca idzie
ku chwale Boga, mojemu pożytkowi, a Twojej radości,
całą duszą, nad którą czuwasz modlitwą? Kocham Cię coraz
mocniej, a wiele rzeczy, których nie rozumiałem,
a które mogły się stać jakąkolwiek przeszkodą między nami,
usunęły się dzisiaj już wszystkie w cień.

Nie byłoby dla mnie większego szczęścia nad to, byś mogła
brać mnie jak rzecz swoją, a w mojej przyjaźni odnaleźć
dla siebie tak wielką miłość, jaką ja znajduje w każdym
Twoim słowie. Piszesz, najdroższa, że miłość nasza dana jest
od Boga i myślę sobie, jak Bóg łaskawie patrzy na nią i jak
uśmiecha się, widząc nasze niepokoje, nasze słowa kapryśne,
wyrzuty i upomnienia. Ani Ty, ani ja nie zdajemy sobie
sprawy, jak lepiej od nas Bóg wszedł pomiędzy nas i lepiej
umie nasze bogactwa, jakie mamy dla siebie. Czyż nie jest tak,
Agnieszko?


[Warszawa] 30 X 1925


Najukochańsza moja Agnieszko, czyż naprawdę kocham Cię
tak gorąco, że aż trzeba mi to wyrzucać? Wydaje mi się,
że uczucie, jakie mam dla Ciebie, jest tylko cząstką tej
miłości, jaką masz dla mnie. Najdroższa moja, gdy myślę
o Tobie, nie umiem myśleć inaczej, gdy mówię - cieszę się,
że bierzesz z tych słów mnie samego i mnie naprawdę.
Nie pisałem trzy dni, ale doprawdy wieczorami byłem tak
zmęczony, że kładłem się spać natychmiast. Wczoraj dostałem
Twój długi list i odpowiadam na wszystkie pytania. Więc raz
jeszcze powtarzam, że trzeba nam modlić się gorąco, byśmy
mogli być razem. Jak się ułoży Twoje życie i jakimi drogami
pójdzie moje - wiem jedno - będzie tak, jak chce Bóg i nic
woli Jego nie zmieni. Ale prosić Go można. (...)


[Warszawa]
środa, 3 II [1926]


Myślałem, kochanie moje najdroższe, że dziś rano będzie list
od Ciebie, bo już od zeszłego czwartku nie mam ani słówka.
Ale widać jesteś bardzo zajęta, a może czujesz się słaba -
to mnie niepokoi. Gdy jesteś zmęczona, wiem dobrze,
jak trudno jest Ci myśleć o czymkolwiek. Smutno mi jednak
bardzo bez Twoich listów. Milkniesz, najdroższa, milkniesz
powoli, a ja tak bardzo potrzebuję Ciebie.