powinieneś to uczynić, ja na to zasługuję. Lecz cóż ja
powiedziałam - nieszczęśliwa? Ty! Litować się nade mną,
Ty, który zimny i spokojny rzuciłeś mnie bez wyrzutów
w przepaść boleści! Ty, który mną pogardzasz, który nie
uwierzysz być może w ten tak prawdziwy obraz mego
okropnego stanu. Co czynię jednak? Jakiem prawem mam
burzyć Twój spokój? Jestem przecież dla Ciebie.
Jakim mrzonkom poddaję się jeszcze?... Opamiętaj się!

(...) Czy powinnam zezwolić, byś czytał jeszcze w tem sercu,
tak okrutnie znieważonem? Narażać siebie znowu i swoją
czułość na pogardę? Wzgardzona? Ach, okrutnie! Co mi
jeszcze czynić wypada, aby Ci pokazać Twoją niewolnicę,
Twoją ofiarę, porwaną, poddaną, upadającą pod ciężarem
swego łańcucha?... Muszę go nosić całe życie. Zrób, abym
mogła go jeszcze kochać. Słuchaj mię! Łaska, o którą Cię
proszę, należy mi się ze wszystkich praw, jakie istota
najnieszczęśliwsza może żądać od duszy czułej... A Twoja
taką jest... Ty kochasz Julię! Gdy byłeś kiedykolwiek okrutny,
to tylko dla mnie. Honor, wszystkie połączone uczucia
przemówią za mną do Ciebie. Ugodź sam w moje serce tym
ciosem straszliwym, który ma mię zabić. Niech umrę z Twojej
ręki... Umrę, przebaczając Ci. Przestań oszukiwać mnie.
Przedstaw mi moje położenie w całej jego okropności.
Gnęb mię bez żadnego względu. Wśród moich okrzyków,
moich wymówek, ja może jeszcze wątpię. Zniszcz tę
niepewność, jeżeli ona istnieje. Bez żadnych zasłon!
Bądź raczej okrutny, niż masz być fałszywym!

Oświecona, dzięki Tobie, będę się czuła przynajmniej tem
wobec Ciebie zobowiązaną i moja wdzięczność usprawiedliwi
te uczucia, które nie mogą zgasnąć. Mogłabym jeszcze
szanować Ciebie. Uczyń mi to zeznanie, zaklinam Cię
na wszystko; a ja Ci przyrzekam, że oszczędzę Ci tego
wstydu, byś się musiał czerwienić przede mną. Obiecuję Ci
postawić między nami zaporę wieczną. Czy nie mam
klasztoru, by się móc tam schronić? Niestety, było to niegdyś
życzeniem mojej matki; ale teraz nie mogę patrzeć na nią
bez drżenia i bez nienawiści kir sobie.

Odzieją ucieknę?... Nie oczekuję niczego od ludzi... a niebo...
niebo, czy mnie przyjmie? Ach! Ja błagam je tylko za Ciebie...
niech Ci przebaczy i niech karze mnie tylko za Twoje winy
i za moje!