Do dalekiej ukochanej
Louis Fürnberg
Kiedy ciebie nie ma przy mnie,
kwiaty zwieszają kielichy,
murawa leży przywiędła,
jakby nigdy deszcz jej nie całował.
I żaden Bóg się nie zmiłuje nade mną,
najnieszczęśniejiszym ze stworzeń
pod ołowianym firmamentem,
kiedy ciebie nie ma przy mnie.
Umiłowana nie do wysłowienia,
gdybym cię chociaż słowem mógł przywołać!
Moja dusza uleciałaby ku tobie
na najlżejszym kwietnym pyłku!
Wiedz — gdyby los nam obojgu użyczył
nawet wieczności całej,
zbyt krótka by była, najdroższa,
dla naszych marzeń wiecznotrwałych.
Gdy ciebie przy mnie nie ma,
godziny wloką się jak starcy,
ugięci pod ciężarem spłowiałych,
jesiennych swoich lat.
Od ściany do ściany pokoju
wędruję w podróży bez końca,
podczas gdy zegar na gzymsie
wciąż tyka bez miłosierdzia.
Czasem namiętność wystrzeli
w niebo jak wiązka rakiet,
rozsypują się, lecą ku ziemi,
niczym snop gwiazd rozżarzonych.
Lecz czas mnie wiąże ze sobą,
tysiącem nici jak drutem oplata,
jestem człowiekiem czasu,
co czynów twardych i ofiar wymaga.
Gdy ciebie nie ma przy mnie,
próżne są moje marzenia —
mara zwodnicza,
rozwiewająca się w mroku.
Dzięki ci, ukochana,
najmilszy mego życia darze,
żyję, a jakbym nie żył,
gdy ciebie nie ma przy mnie.
Przełożyła
Wanda Markowska