Wiersz miłosny Marka Brzezińskiego pod tytułem Dzień w Nesseberze
Dzień w Nesseberze
Marek Brzeziński
Idziemy uliczką
a tam domy całują się oknami pierwszego piętra
a bruk podrzuca drewniane koła wózka.
Idziemy objuczeni miłością
Pełno jej w kieszeniach
wystaje kiściami zielonych winogron
i słodkimi pękami fig.
Płonie strąkami czerwonej papryki.
Szukamy jej słów w szepcie muszli
i w skrzeku mew kołujących nad naszymi głowami.
Surowe twarze świętych
o oczach człowieka sprzedającego ryby
proszą o krótką modlitwę.
Wśród ruin starej cerkwi
słońce wygasza ich spojrzenia
ostatnie przed zmartwychwstaniem.
Całuję cię
a ty pachniesz wodorostami i białym winem.
Światło latarni igra w twoich oczach.
Jeszcze jeden dzień
zasiada zmęczony nad kawą
przy stoliku uwieszonym do skały.
A Cyryl i Metody nikną w krętych uliczkach
roznosząc wieści o jutrzejszym świcie.