W maju
Maria Komornicka
Powlokę się w maj, w kwitnący maj, w komnatę mojej zmarłej miłości.
Będę płakać, będę wołać, będę maj zaklinać, aż mi kochanie moje odda.
Gdzie je ukrywasz, o maju wonny, w jakim gąszczu rozkwitłych jabłoni?
Gdzie zaczajone w trawie łąk płowych patrzy się chytrze przez źdźbła zielone za mną.
Gdzie się kąpie, śpiewając w osłonie warkoczy wierzbowych, gdzie szafirowe lata nad wodą śpiącą w sitowiu.
O słuchaj skargi mej, gdy zawodzę żałosna, obłąkana zapachami i słońcem.
Otoczyło mnie złotem gorącem, przepływa mnie jak fala i jak fala ucieka z sieci mego serca.
Wszędzie je czuję, dotykam niewidzialnych ramion, twarz niezapomnianą widzę za każdą gałęzią, widzę jak sen, który powiekom otwartym ucieka.
Oszaleję, o maju, w pustej komnacie twojej, w komnacie mego kochania, jeżeli mi kochania nie oddasz.