Wiersz miłosny Marii Konopnickiej pod tytułem Jestże pewnem?

Maria Konopnicka

Jeśli chcesz, droga, bym zapomniał ciebie,

To pogaś pierwej te gwiazdy na niebie,

Które świeciły nam w noce majowe...

To, jako lampę wytloną nad ranem,

Zdmuchnij ten księżyc z licem zadumanem

I rozsyp z rosą blaski jego płowe...

To przed jutrzenką wstań, biała, z pościeli

I zagaś świt ten, co brzask szary bieli,

Płosząc słowika, trwożnego kochanka...

To nocy ciemnej, wiszącej nad ziemią,

Proś, niech nie budzi zórz sennych, co drzemią

Na kształt róż w pąkach zwiniętego wianka...

Lecz jestże pewnem, że gdy księżyc blady

Zetrze z błękitów srebrzyste swe ślady

I gdy ostatnia gwiazda już zagaśnie,

Jestże dość pewnem, że dla zbłąkanego

Wśród tej ciemności i chaosu tego

Jedynym światłem nie będziesz — ty właśnie?