Wiersz miłosny Mariana Janusza Kawałka pod tytułem Z klasyki

Z klasyki

to miał być klasyczny romans

na krawędzi snu i

baśni

ona w witraż przemieniona

on — w płonący biało jaśmin

to miał być klasyczny

 

teatr

z perkalowym scenariuszem

ona niby Galatea

on jak rozśpiewany głuszec

 

to miał być klasyczny

banał

z głodnym nowiem w strugach

nieba

 

a tu nagle gwiezdna sanna

i ta pełnia

niby zegar

a tu jeszcze tlenu tyle

że się ogień nim zakrztusza

w śpiewie nieuchwytnych syren

ogromnieje wątła dusza

 

i choć znów bezsenność lży mnie

każdej wystudzonej nocy

jak kłusownik

 

parząc oczy

wypatruję Twoje

imię —