Wiersz miłosny Michała Jurkowskiego pod tytułem Literat zakochany

Literat zakochany

Cóż to ja widzę, Jan zakochany

Płaszczy się u nóg Klorydy,

Leibnitz zamknięty, Newton schowany,

A w rękach jego Owidy.

 

Jej pięknych oczów żywe obroty,

Zamiast płanetnych rachuje,

Na jej globikach jej żyłek zwroty

Zamiast cyrkułów znajduje.

 

Jak elektryczne właśnie płomienie

Ogień Klorydę przechodzi,

A na miłości każde wspomnienie

Rumieniec na twarz wychodzi.

 

Milsze Janowi takie zdarzenia

Niźli fizyczne uwagi,

Niżeli jakie bądź doświadczenia,

Zrzekł się uczonej powagi.

 

Przedtem chodziłeś, Janie, ponury,

Prawiłeś nudne morały,

Teraz odmieniasz postać natury,

W sercu się rodzą zapały.

 

Jan się odważa, ściska, całuje,

Po nim się rozkosz rozpływa.

Nie znał słodyczy, teraz kosztuje,

Otóż szczęśliwość prawdziwa.

 

Szczęśliwość mu się dzisiaj objawia,

O której zbierał dowody,

Niech ją kto sobie tylko wystawia,

Jan ją ma z wdzięków urody.