28 Września
Michaił Lermontow
I znowu, znowu rozmawiałem z tobą,
Widziałem wzrok twój miły.
Minione dni, choć zeszły już do grobu,
Twym głosem zadzwoniły.
Czemu? Dziś inny całuje te oczy
I twoją dłoń ujmuje!
Innemu dzisiaj mówisz w mroku nocy:
"Miłuję cię, miłuję!"
Czy nieobłudne — powiedz mi od razu —
Są twoje całowania?
One z małżeńskiej wierności nakazu
Płyną, nie z miłowania:
Ona nie dla ciebie — ty się urodziłaś
Dla wielkich żądz płomienia.
Siebie mu dając, ty się nie radziłaś
Swego sumienia.
Czy dreszcz tajemny na wskroś go przenikał,
Gdy był w pobliżu ciebie,
Czy wzgardził światem, by myślą donikąd
Prócz ciebie jednej nie biec;
Czy powitania twe chłodne przyjmował
Ze łzami i milczeniem
I czy najlepsze lata ofiarował
Dzielonym z tobą mgnieniom?
Nie! jestem pewien, wierz mi — szczęścia twego
Nie może ten zbudować,
Kto tylko piękno twych kształtów dostrzega
I twój zewnętrzny powab.
Ty go nie kochasz!... Dziś władza kryjoma
Do duszy cię przykuła,
Co żyje smutna, szczęściu nieznajoma,
Lecz jest jak miłość czuła.