Umieranie
Michał Sprusiński
Wielkie słońce było nad wargami
kiedy osuwaliśmy się coraz głębiej w piasek.
I nikt nie wiedział jak
powiedzieć prawdę o arce naszej
zbitej z gminnych desek,
co zawiera przymierza w państwie wodorostów,
gdy mchem czarnym uderza w usypiska siarki
czerwone morze, które stopę więzi.
Jak opowiedzieć
prowincje w śniegu dymiącym
w lasu ostrej tarczy, lub też o dziewczynie
— odchodzi parkiem w coraz dalszą zieleń
i jest szczęśliwa, i nic nie pamięta,
a po latach umiera na marnym przedmieściu
i zaraz wejdą i zabiorą sprzęty —
Jak nazwać prawdę?
Imieniem ptaka na drzewie ściętym
pod koroną wiatru? Krzykiem człowieka
kiedy rdza na kratach?
I nic, nic co prawdziwe
naszym się nie stało?
W zaciśniętych powiekach
trwa wciąż wielkie słońce. I bruzdy piasku
coraz bliżej ust.