Wiersz miłosny Mileny Wieczorek pod tytułem Paola Adorno
Paola Adorno
Milena Wieczorek
Z niedowierzaniem oglądam
młodość i niewinność palców
które do tylu jeszcze mam przyłożyć czynności
Można wziąć synka za rękę wyjść do parku
po mokrych schodach Tłusta ścieżka
wije się wśród dębów
Nie płacz dziecko Nie wypatruj trwogi
Uśmiecham się — czy mi wierzysz?
Ale to jest wysiłek skrzydeł chorego ptaka
Śmierć jest w moim spojrzeniu
i wybuchasz płaczem
Bo w naszym domu jest trumna
Z lustrem na dnie Zaglądam —
twarz już nie zaprzecza
Usta są sine uchylone
jakby wyrwano z nich różę
posiano
strach
który teraz nisko u sukni
podnosi się ku moim oniemiałym rękom
To jest twoja buzia żebracza miseczka
A to jest mój dom
Mimo że uszła zeń wszelka słodycz ogień
które miały być zawsze
Ja cóż
Mam tylko słony żar pod powiekami