Kocham cię taką - bez rumieńców
Nikołaj Tichonow
Kocham cię taką — bez rumieńców,
Potarganą — na skraju nocy,
Gdy pobladła świecisz, jak w wieńcu,
W czarnym blasku rozsypanych warkoczy.
Ledwie ręce odejmiesz i usta,
Już daleka, już jesteś w drodze,
A nie może przecie serce w pustkę
Na północne spotkania brodzić.
Niby sen, gdy się zerwie z powieki,
Niby sen się zapadasz i giniesz
W migotaniach obcodalekich,
W każdej stronie, w każdej krainie.
Oddychałem tobą w mroku ryżym,
Od miłosnej gorętszym przemocy,
Na upalnych bulwarach Paryża
I w błękicie leningradzkich nocy,
Na stromiznach kaukaskich wzniesień
I w moskiewskiej zimy spokoju.
Zawsze słodycz smutku mi niesiesz,
Smutku, który tak znamy oboje!
Gdzież cię będę mógł znowu zobaczyć?
Z której nocy, z jakiej głębiny,
Z jakiej klęski, z której rozpaczy
Błyśnie do mnie twój uśmiech jedyny?
W jałowiźnie codziennych uproszczeń,
Wśród kłopotów, krzątań, zachodów,
Ja nie skarżę się, nie zazdroszczę —
Jesteś chlebem mojego głodu.
Przełożył
Aleksander Maliszewski