Ostatnia miłość
Novalis
Jeszcze więc tylko życzliwe spojrzenie u końca pielgrzymki,
Zanim się raj rozewrze cichym zamknięciem, wrót.
Radośnie otworzę serce wiernej mej towarzyszce
Miłości — i z wdzięczną ochotą przyjmę dany mi znak.
Jedynie ona troskliwie wiodła mnie poprzez życie,
Jej to jedynie zasługa, jeślim prawości strzegł,
Jeśli po zmarłym przedwcześnie czułe serce zapłacze
I zwiędłe wraz ze mną nadzieje dojrzały dostrzeże mąż.
Już wówczas, gdy dziecko w radosnym poczuciu rosnącej siły,
Prawdziwie dziecko szczęścia, siódmy zaczęło rok,
Miłość powiewną ręką młodziutką pierś poruszyła,
Pełen kobiecych powabów był ów miniony czas.
Jak matka, co pocałunkiem dziecko uśpione budzi,
By wprzódy ją zobaczyło i aby zawarło z nią pakt:
Tak miłość czyniła ze mną — światam przez nią doświadczył,
Samegom siebie odnalazł, by miłującym się stać.
Co wprzódy było igraszką młodości, to stało się później
Sprawą poważną i trudną, lecz nie opuściła mnie —
Niepokój oraz zwątpienie chciały mnie od niej oddalić,
Aż spełnionego kształcenia wreszcie nastąpił czas,
Który na wieczność całą uczynił mnie wolnym i pewnym
Nieskończonego szczęścia i los za kochankę mi dał.
Przełożył Witold Wirpsza