II, 8
Owidiusz
Biegła na sto sposobów w układaniu włosów,
Godna samym boginiom ozdabiać fryzury,
Kypassis — której słodkie poznałem fortele —
Życzliwa dla swej pani (ale bardziej dla mnie),
Któż mógł pani podszepnąć o naszej przygodzie?
Skąd Korynna wiedziała o ciał naszych związku?
Czyżbym się zarumienił? Czym słowem niebacznym
Dał znak że jestem winny miłostki tajemnej?
A to, że ludzi, którzy mogli niewolnicę
Pokochać, ja nazwałem niespełna rozumu?
W Tessalczyku Bryzeidy twarz miłość wzbudziła,
Pan Myken zaś pokochał Kassandrę — swą brankę.
Nie lepszym niż Achilles ani Tantalida.
Co godne było królów — czemuż mam potępiać?
Gdy pełne złości w tobie utkwiła spojrzenie,
Widziałem jak rumieniec oblał twe policzki.
O ileż ja przytomniej wówczas postąpiłem,
Przysięgając na Wenus, że byłem jej wierny!
Ty zaś rozkaż, bogini, by kłamstwo niewinne
Letnie wiatry zaniosły za dalekie morze.
Smagła Kypassis, dzisiaj za taką przysługę
Winnaś mi dać w nagrodę słodkie twe uściski.
Czemu nie chcesz i nowe udajesz obawy?
Niewdzięczna! Dość, że zyskasz wzgląd jednego z panów.
Gdy niemądrze odmówisz — o wszystkim opowiem.
Sam doniosę twej pani o mojej przewinie —
Gdzieśmy byli ze sobą, jak często, a nawet
Powiem jej — ile razy i jakim sposobem.
Przełożył Jerzy Ciechanowicz