II, 10
Owidiusz
Ty, pamiętam, Grecynie, kiedyś mi mówiłeś,
Że dwóch kobiet nie można kochać jednocześnie.
Przez ciebie wpadłem w sidła i jestem bezbronny —
Oto dwie równocześnie pokochać mi przyszło!
Obie piękne są, obie kunsztownie zadbane,
Rozstrzygnąć trudno, która bardziej wykształcona.
Ta piękniejsza od tamtej — tamta też piękniejsza.
Bardziej mi się podoba jedna, lecz i druga!
Błąkam się jak stateczek miotany wiatrami —
Rozdwojonego więzi ta i tamta miłość.
Czemu, pani Eryksu, podwójnie mnie dręczysz?
Czy mi jedna dziewczyna dość trosk nie przyniosła?
Czemuż to drzewom liści, gwiazd pełnemu niebu,
A głębokiemu morzu chcesz dodawać wody?
Lecz jednak tak jest lepiej niż żyć bez miłości —
Niech na mych wrogów spadnie tak okrutne życie!
Wrogowie niech spać chodzą do pustego łoża,
By szeroko rozciągnąć członki na posłaniu!
Mnie zaś niech srogi Amor przerywa sen gnuśny,
Niech nie będę dla łoża jedynym ciężarem!
Niech mnie jedna wyczerpie — a któż mi zabroni! —
Jeżeli tylko zdoła, a jeśli nie — obie!
Choć jestem szczupły, siły mi w członkach nie zbraknie.
Memu ciału brak wagi, lecz mięśni mu nie brak.
Pożądanie, jak zawsze, ożywi me siły.
Żadnej jeszcze dziewczyny dotąd nie zawiodłem.
Bywało, że spędziłem noc pośród swawoli,
A rankiem byłem zdatny i sił nowych pełny.
Szczęśliwy, kto się w walkach miłosnych zużywa!
Bogowie, niech to będzie mej śmierci przyczyną!
Niech żołnierz pierś wystawia na wrogie pociski
I za krwi cenę wieczną niech zdobywa sławę.
Kupiec niech skarb gromadzi, a potem niech pije
Kłamliwymi ustami morze, co go wchłonie.
Ja zaś niechaj osłabnę w miłosnych objęciach
I niech życie pożegnam doznając rozkoszy.
Oby ktoś, płacząc, przyznał na moim pogrzebie:
"Ta śmierć była naprawdę godna twego życia".
Przełożył Jerzy Ciechanowicz