Studnie na powietrzu oś wiatru
Chybotliwy pomnik obłąkany flamingo
Gra bez przegranej zdrowie bez dziur
Pochodnia płonąca w przemieszanej wodzie
Promienisty męczennik o żywych kątach
Jasne oko w poprzek wstydu i mgły
Radosny pierwszy śnieg
Zaleta samotności
Wygnanie do źródeł siły
VI
Gdzie jesteś czy mnie widzisz czy mnie słyszysz
Czy mnie poznajesz
Ja najpiękniejsza jedyna
Bieg rzeki opieram o ramię jak skrzypce
Przepuszczam dni
Przepuszczam statki obłoki
Zgryzota przy mnie zginęła
Trzymam echa dzieciństwa moje skarby
Razem ze śmiechem w gardle
Mój krajobraz doprawdy jest wielkim szczęściem
Moja twarz klarownym wszechświatem
Gdzie indziej płaczą czarnymi łzami
Idą z lochu do lochu
Tu się nie można zgubić
Moja twarz jest w czystej wodzie i widzę
Jak śpiewa o jedynym drzewie
Łagodzi kamienie
Odbija horyzont
Opieram się o drzewo
Kładę się na kamieniach
Na wodzie pochwalam słońce deszcz
I poważny wiatr
Gdzie jesteś czy mnie widzisz czy mnie słyszysz
Jestem stworzeniem spoza zasłony
Spoza pierwszej lepszej zasłony
Panią zieleni pomimo wszystko
I znikomych traw
Panią wód panią powietrza
Panuje nad swoją samotnością
Gdzie jesteś
Mocą marzenia o mnie wzdłuż murów
Widzisz mnie słyszysz mnie
I chciałbyś zmienić moje serce
Wyrwać mnie z głębi moich oczu
Mam władzę istnienia bez losu
Między szronem a rosą między niepamięcią a obecnością
Nie troszczę się o ciepło o świeżość
Przepłoszę w poprzek twoich pragnień
Twój obraz który mi dajesz
Moja twarz ma tylko jedną gwiazdę
Trzeba ulec kochać mnie daremnie
Jestem zaćmieniem snem nocy
Zapomnij moje kryształowe zmarszczki
Zostaję w swoich liściach
Zostaję w swoim lustrze
Mieszam śnieg z ogniemv Moje głazy są łagodne jak ja
Moja pora jest wieczna
VII
I w łaskę twojej wargi przyjdź uzbroić moją
Przełożył
Adam Ważyk