W sercu ukochanej
Paul Éluard
Piękny ptak pokazuje mi światło,
Światło jest w jego oczach, bardzo widoczne.
Ptak śpiewa na kulce jemioły
Pośrodku słońca.
Oczy śpiewających zwierząt,
Ich pieśni gniewu i strapienia
Zabroniły mi wyjść z tego łóżka.
Spędzę tu swoje życie.
Świtanie w kraju beż wdzięku
Przybiera postać zapomnienia.
I gdy kobieta wzruszona usypia, o świtaniu,
Głowę nasamprzód niepamięć oświetla.
Konstelacje,
Znacie ukształtowanie jej głowy.
Tutaj wszystko przygasa:
Krajobraz się napełnia, z krwią na policzkach,
Masywy się zmniejszają i płyną w moim sercu
Równocześnie ze snem.
Więc kto chce zabrać mi serce?
Nigdy nie marzyłem o tak pięknej nocy.
Kobiety z ogrodu chcą mnie brać w objęcia.
Podpory nieba, nieruchome drzewa,
W objęcia biorą cień, co je podpiera.
Kobieta z bladym sercem
Wkłada noc w swoje ubranie.
Miłość odkryła noc
Na niewyczuwalnych jej piersiach.
Jak rozkoszować się wszystkim?
Raczej wszystko zetrzeć.
Mężczyzna wszelkich poruszeń,
Wszelkich ofiar i wszelkich zdobyczy
Usnął. On usnął, usnął, usnął.
I żłobi westchnieniami maleńką noc niewidzialną.
Nie jest mu zimno ani ciepło.
Jej więzień wyłamał się, aby usnąć.
On nie umarł, on śpi.
Kiedy usypiał,
Dziwiło go wszystko,
Ruszał się przejęty.
Patrzył,
Słuchał.
Jego ostatnie słowa:
Gdyby to miało być na nowo, spotkałbym cię nie szukając.
On śpi, on śpi, on śpi.
Nic to, że jutrzenka uniosła głowę,
On śpi.
Przełożył z francuskiego
Adam Ważyk