Epizod
Paul Valéry
W przedwieczerz, który wzniosłe kochają gołębie,
Dziewczyna czesze włosy wśród promieni słońca.
Nenufary na fali białą stopą trąca
Lub ramiona zbłąkane i zziębnięte w wodzie
Jak przezroczyste róże zanurza w zachodzie.
Jeśli niewinne krople spadły na jej ciało
I dreszcz je lekki przejął, to tylko się stało
Z winy fletu: faun młody, o zębach z kamienia,
Dobył błahą melodię mroku i marzenia,
Pocałunkiem zuchwałym, ukrytym wśród lilii.
Lecz obojętna na to, co fujarka kwili,
I nie dając się uwieść kwiatów boskiej mowie,
Ciężki wieniec promieni rozplata na głowie.
Złotem splotów swe oczy szczęśliwe olśniewa,
Gdy w przezroczystych palcach ciągle się przelewa
Mirra światła, pomiędzy dłońmi przesączona.
... Liść olszyny umiera na nagich ramionach,
Kropla, strącona z fletu, mąci spokój rzeki,
Biała stopa, spłoszona, pierzcha ruchem lekkim,
Jak ptak cieniem pijany...
Przełożył Julian Rogoziński