I, 3
Propercjusz
Jak leżała Ariadna na pustym wybrzeżu
Śpiąc, kiedy się oddalał okręt Tezeusza;
Jak w pierwszy sen zapadła Kefeusowa córa
Andromeda, od twardych skał już uwolniona;
Jak bakchantka zmęczona ustawicznym tańcem
Zasnęła nad porosłym trawą Apidanem —
Tak piękna mi się zdała we śnie pogrążona
Spokojnym Cyntia z głową na dłoniach opartą,
Gdy pełen wina chwiejnym przywlokłem się krokiem
Późną nocą, z pochodnią przez chłopców niesioną.
Lecz przytomność na tyle jeszcze zachowałem,
Że zbliżyłem się do niej miękko kładąc w łożu.
I choć podwójnym ogniem mnie paląc kazali
Amor i Liber — obaj surowi bogowie —
Bym słodko śpiącej ręką dotknął delikatnie,
Przycisnął ją do siebie i skradł pocałunek,
Nie śmiałem mojej pani zakłócać spoczynku
Z obawy przed wzbudzeniem znanego mi gniewu.
Lecz tak mocno utkwiłem w niej swoje spojrzenie,
Jak Argus w pięknej Io — rogami zdziwiony.
I tylko z czoła zdjęty wieniec na twe skronie
Próbuję wsunąć, Cyntio, to znowu znajduję
Radość, mogąc ułożyć twe opadłe włosy,
To znów wkładam ukradkiem jabłka w twoje dłonie,
Nie szczędząc żadnych darów niewdzięcznemu snowi,
Ale wciąż z twego łona staczają się dary.
A ilekroć słyszałem rzadkie twe westchnienie,
Drętwiałem, sądząc śpiesznie ze złudnego znaku,
Że ciebie senne zjawy napawają lękiem
Lub że ktoś chce — wbrew woli — swoją cię uczynić.
Tak było póki księżyc po oknach wędrując —
Księżyc, który gorliwie swe światło rozsnuwał —
Lekkimi promieniami otworzył ci oczy.
I rzekłaś, łokciem wsparta na miękkim posłaniu:
"Wreszcie ciebie przygnała do mojego łoża
Niełaska innej, co cię spod drzwi przepędziła?
Gdzieś spędzał mojej nocy te długie godziny
Wyczerpany, gdy gwiazdy już nawet pogasły?
O, żebyś, niegodziwcze, spędzał takie noce
Sam, jakie mi mieć każesz zawsze, nieszczęśliwej!
Sen zwodzić próbowałam pracą przy kądzieli
To znów, zmęczona, pieśnią śpiewaną przy lirze,
Opuszczona, do siebie skarżąc się czasami,
Że inna miłość ciebie długo zatrzymuje —
Aż zmęczoną mnie objął Sen swymi skrzydłami.
To była myśl ostatnia, łzami okupiona."
Przełożył Jerzy Ciechanowicz