Do Altei, z więzienia
Richard Lovelace
Kiedy przenika grube ściany
Miłości wiew skrzydlaty
I szept Altei ukochanej
Dobiega spoza kraty,
Gdy mnie pętają więzy włosów
I oczu jej okowy —
Wtedy i żaden bóg z niebiosów
Nie zna swobody owej.
Gdy chyży puchar krąży wkoło
Wbrew trosce i rozterce,
Gdy róże wieńczą jasne czoło,
A wierny płomień — serce;
Kiedy, toasty wznosząc, w winie
Topimy żal wszelaki —
Wtedy i ryba na głębinie
Nie zna swobody takiej.
Gdy dźwięcznym gardłem śpiewać zacznę,
Niczym skowronek w klatce,
Dobroć, majestat, łaski znaczne
Zdobiące mego Władcę;
Gdy będę go nazywać stale
Cnót zbiorem różnorakich —
Wtedy i wiatr, co wzburza fale,
Nie zazna swobód takich.
Bezsilne są kamienne ściany
I sztaba krat żelazna:
Umysł niewinny, niezachwiany
Wytchnienia w lochu zazna
I nikt kochania nie odbierze
Duszy, podobnej ptakom:
Tylko anioły w górnej sferze
Znają swobodę taką.
Przełożył
Stanisław Barańczak