9

 

Dziewiąty list do ciebie. Powiedziałaś

nie myj tego talerza

to okropne zaraz będzie brudny

szkoda czasu znów spłuczesz z wodą

jedną naszą chwilę. Zamiast być przy mnie.

Stłukę go. Mam tego dość.

Nie myj wciąż talerza który nas dzieli

znowu się oddajesz myciu

bez którego można się raz obejść

ale nie bez ciebie. I ja bez ciebie.

Prawda. Już do ciebie idę

tylko muszę jeszcze umyć ten talerz

i wysypać popielniczkę i nakroić chleba

i wyjść po zapałki. Bardzo szkoda

czasu. Ale zaraz wrócę

i herbaty ci nastawię. I ty też wrócisz.

Tylko świat przesunę tyle

co za brzeg talerza. A ty nie tłucz

tego świata który nas dzieli

ponieważ on nas łączy. Tylko on.

 

13

 

To trzynasty list mój do ciebie. Ale

nie pierwszy pod złą datą. Większość liczb

jest nieparzysta. Dłoń obcięta.

Pechowy bywa każdy list

gdy człowiek musi pisać że się zdarza miłość

która zdarzyć się nie mogła

nigdy. Więc czym jest ta rzecz

co nie mogła zdarzyć się. A przecież

właśnie jest. Jak dłoń rozcięta.

Dlaczego to co się zdarza

zdarzyć się nie może. I dlaczego

to się jednak zdarzyło. Choć nie mogło.

Niemożliwość to po prostu to

co się zdarza. Krew na szynach.

Nóż co się obsunął. Oto

jest. Nie mogę. Dobrze jest i źle

kiedy się uparcie zdarza

ta miłość która się nie może zdarzyć.

 

23

 

Tu masz dwudziesty trzeci list do ciebie

moja piękna nie moja

ode mnie w którym kłębkiem drutu kolczastego

skręca się pragnienie

żeby być twój. Ale są we mnie rzeczy

których nikomu wolałbym nie wręczać. Zwłaszcza tobie.

Dałbym ci co najlepsze

we mnie. Ale to się może obrócić w kolce.

Te muszą być. Jeśli chcesz

weź ostrożnie ich łodyżkę twardą ale gładką

czyli sens tej plątaniny

i nić przewodnią. Nie zrań się. Bo nie sądzę

abym znalazł w sobie przejście

bezpieczne. Nie chcę. I nie warto.

Wolałbym porastać krwią

skrzepłą. Więc ciebie szkoda dla mnie który

doskwieram wciąż i wybieram

ruch i stratę. To chcę dać i wziąć. Co prawda ciebie

szkoda też na co innego. Jeśli chcesz

piękna swoja i niczyja

weź. A kłębek drutu kolczastego

niech zostanie we mnie. Tu jego miejsce.

 

29

 

W dwudziestym dziewiątym liście odłożyłem

słuchawkę. Patrzę na telefon

który przenosi też milczenie. Kiedy

nie chcemy mówić tylko chcemy istnieć i wiedzieć

że drugie też istnieje. Wątła jest granica

między tym a nieistnieniem wcale

czy dla siebie. Ale właśnie

tym polem sił co nawet napięć nie zakłóca

istnienie się tak bardzo różni

od nieistnienia że aż warto

wyciągnąć po nie dłoń. Jak po słuchawkę.

Żeby milczeć. Ty mnie. Ja tobie.

Taka cisza w telefonie

jest podobna do większości naszych

spraw. Tak samo się bierzemy

milcząc. I tak w towarzystwie

stosunek swój ukrywamy. Tak samo robimy wszystkie

inne rzeczy. Razem czy osobno. W taksówce