On i ona oni my
Roman Śliwonik
Leżą naprzeciw siebie Jest noc
Obnażana czasem białą błyskawicą Nienawiści
zapala się w nich W oczach Leżą naprzeciw siebie
Zwierzyna Dysząca Zapolowali na siebie
no no myśli Ona ma jednak niezłe kły
Oczywiście sam moment szarpania już minął
jej oczy ciemne i ciepłe jak spacer w głąb wilgotnego ogrodu
mylą Ale
no no Ona ma jednak kły
ona też pewnie pamięta jego skok
tak spada siekiera
zamach kiedy człowiek zmienia się
w lecącą powietrzem pięść
no tak
doczekali się
jeszcze podnoszą się ciała w napiętym pomruku
czujnie węszą siebie
ale
już
powoli powraca człowiek
białe kielichy kwiatów z pierwszego wieczoru
zaczynają kołysać się w oczach i dzwonić
przy ustach cicho skomli żal
no tak
powraca w nich człowiek
chodź Mówi chodź
stają cisi pod najjaśniejszą gwiazdą w ich pamięci
bieleją pierwsze kwiaty
Tak zapolowaliśmy na siebie Po co
chodź Mówi chodź
dzwonią kielichy pierwszych kwiatów
chodź Mówi Chodź
i tak przecież musimy
jutro
kupić chleb