Wiersz miłosny Ryszarda Daneckiego pod tytułem Dziewiąty toast
Dziewiąty toast
Ryszard Danecki
Dziewiąty toast ktoś wzniósł za miłość,
przekrzykując brzęk butelek pustych —
żeby spotkać ją w życiu, nie minąć,
żeby schwytać i z rąk nie wypuścić...
Falował sukien tęczowy pierścień,
lśniły oczy niebieskie i szare,
żółta róża wpięta między piersi
rozkwitała pod oddechu żarem...
A chłopiec bał się otworzyć usta —
sąsiadkę pomylił z ideałem,
pił dla śmiałości i wkrótce usnął,
wgniatając czołem klawisze białe...
Nie widział, jak z twarzy spełzał puder,
jak erudycji skończył się popis
i boska Izolda niby pudel
węszyła, gdzie by ostatki dopić,
nie widział, jak przemywszy pod kranem
oczy podpuchnięte od wymiotów,
znikała w korytarzu, skąd rano
miłości ostrożnej ślad wymiotą...