W labiryncie
Stanisław Zwierzyński
Jolanta, była dla niego
wszystkim
nie tylko kochał ją
była dla niego
powietrzem
którym oddychał
ziemią
po której chodził
śpiewem ptaków
które uwielbiał
na równi z szemraniem
maleńkich strumyków
zagubionych
w leśnych ostępach
Takie uczucie
graniczące
z bezmiernym zaufaniem
i uwielbieniem
jest charakterystyczne
dla natur wrażliwych
i nieco ograniczonych
Czuł fizyczną nić
łączącą go z Jolantą
coś tak zdumiewającego
spotykało go po raz pierwszy
Była kobietą dojrzałą
a mimo to, na jej widok
zakończenia nerwowe
w opuszkach jego palców
nabrzmiewały
niepokojącym bólem.
Kiedy pierwszy raz
ją zobaczył
bezwiednie przystanął
przestał oddychać
zaskoczony
porażony uczuciem
którego doznał
na widok kobiety
a przecież znał
dziesiątki kobiet
ale żadna z wcześniejszych
nie miała takich oczu
że wydawały się
niby zaczarowana noc cudów
na której dnie jaśnieją
niewyobrażalnie odległe
galaktyki, ani rzęs tak długich
jak skrzydła motyla, które
rozwarłszy się odsłaniały
śmiałe i magnetyczne spojrzenie
Chciał odpędzić to uczucie
Niestety z zakazami tak bywa
zakazujemy dwa razy a chęć
przekory urasta w czwórnasób
Kropla drąży skałę
mawiali starożytni
09.03.1997