Haniel
Szymon Zimorowic
Czemu narzekają smutno moje strony?
Czemu żałobliwie kwili flet pieszczony?
Dla ciebie, nadobna Halino,
Dla ciebie, kochana dziewczyno!
Miasto lubych pieśni, miasto słodkiej lutnie,
Muszę ciężko wzdychać, lamentując smutnie;
Nie masz cię, nadobna Halino,
Nie masz cię, kochana dziewczyno!
Kędy teraz oczy powabne są twoje,
Z których miłość co dzień wypuszczała roje?
Nie masz cię, nadobna Halino,
Nie masz cię, kochana dziewczyno!
Jużże to zagasły ust twych ognie żywe,
Któremiś paliła serca natarczywe?
Nie masz cię, nadobna Halino,
Nie masz cię, kochana dziewczyno!
Daremnie się ten świat w ludziach coraz młodzi,
Bo takiej Haliny drugiej nie urodzi;
Nie masz cię, nadobna Halino,
Nie masz cię, kochana dziewczyno!
Próżno mój ogródek fijołkipachniące,
Próżno mój różaniec rozwija swepącze;
Nie masz cię, nadobna Halino,
Nie masz cię, kochana dziewczyno!
Gdyby mię Kupido odział swemi pióry,
Żebym mógł polecieć przez lasy,przez góry!
Do ciebie, nadobna Halino,
Do ciebie, kochana dziewczyno!
Namniej bym się nie bał skrzydłami pośpieszyć,
Abym mógł raz oczy tobą me pocieszyć;
Kędyś jest, nadobna Halino?
Kędyś jest, kochana dziewczyno?
Lecz próżno cię moje szukają powieki,
Której nie obaczą pod słońcem na wieki.
Dobranoc, nadobna Halino,
Dobranoc, kochana dziewczyno!