Nie pytaj, pani
Thomas Carew
Nie pytaj, pani, gdzie Jupiter chowa
Różę, gdy przyjdzie spiekota lipcowa:
Bo w twej urody głębię każda róża
Niby w ideę kwiatu się zanurza.
Nie pytaj, dokąd złote dnia atomy
Pędzą, przytułek znajdując kryjomy:
Bo czysta miłość wysokich niebiosów
Tworzy z nich złoty pył dla twoich włosów.
Nie pytaj, w jakiej to ciepłej krainie
Słowik się kryje, kiedy maj przeminie:
Bo nuty swoje w tobie chowa, pani,
Zimując słodko w śpiewnej twojej krtani.
Nie pytaj, gdzie się owe gwiazdy świecą,
Które w noc głuchą z firmamentu lecą:
Bo osadzone w twych oczu orbicie
Nowe, jaśniejsze rozpoczęły życie.
Nie pytaj wreszcie, w jakiej stronie świata
Feniks swe gniazdo z wonności uplata:
Bowiem wybiera biel twojego łona
I na pachnących piersiach twoich kona.
Przełożył
Stanisław Barańczak