Wiersz miłosny Tomasza Agatowskiego pod tytułem Klon i rozstanie

Klon i rozstanie

Twoje biodra w tym samym powietrzu

co moje wargi z wierszami

i odjechałaś niebieskim samochodem

z włosami długimi jak deszcz

 

W półsennym wiejskim kościele

deszcz obmywa strudzone witraże

żadna cierpliwa modlitwa

nie ściera łez z moich butów

 

Z klonu po metalowym ciele Chrysta

sączy zardzewiały deszcz —

twoja skóra z cynamonowego światła

jak z płócien mistrzów konterfektów

 

Skazałaś mnie na rdzę Chrysta,

pewnie już byłaś za setnym widnokręgiem

w źrenicach echo miłości —

kto odłamie kolec od róży życia

 

Tu biszkoptowa broszka księżyca

spina wilgotny nocny parapet.

Wszystko jest tobą — nawet ta cicha,

senna sikoreczka na klonie.