Indyczki
Vasile Alecsandri
Indyczki rozczochrane, stare, przygarbione
Trzęsą się pod kurnikiem, jak liście zwarzone.
Gdzie spojrzeć — za podwórza caluśkim obrębie
Całują się gołębie, kochają gołębie.
Mówi stara indyczka do starej indyczki:
Cóż to za zwyczaje, cóż to za nawyczki —
Cóż to za rozpasanie, wzloty i obloty,
Mizdrzenia, całowania, rozpusta, pieszczoty —
Spójrz-no na tamtą parę — tam na dachu końcu —
Przytula się ku sobie na dnia pełnym słońcu —
To okropność, to bezwstyd — ten afekt brutalny —
Jeden z drugim swawoli, jakby niewidzialny —
A przecież my na igry patrzym wyuzdane,
My, indyczki, przez wszystkich zawsze szanowane —
Zapytaj się gąsiora, co naszym sąsiadem,
A przyzna, że jesteśmy wzorem i przykładem.
Na to im pies odpowie, leżący przy budzie:
Moje paniusie gderne, żyjecie wciąż w złudzie —
Zgarbione, rozczochrane, jak naręcze liści,
Trzęsiecie się z zimna, zła i nienawiści —
Gulgacie, obmawiacie gołębie z zazdrości,
Bo od dawna nie wiecie, co to czar miłości —
Przeżyłyście już życie, nic wam nie zostało
Prócz jednego bełkotu: przekląć, przekląć ciało —
Tu w warczenie już przeszedł nasz piesek uparte
Nic nie jesteście warte, nic warte, nic warte...
Przełożył
Emil Zegadłowicz