Wiersz miłosny Wandy Bacewicz pod tytułem Jakkolwiek mnie żegnasz
Jakkolwiek mnie żegnasz
Wanda Bacewicz
Jakkolwiek mnie żegnasz —
ponury
uśmiechnięty
obojętny
wzburzony —
mówisz po prostu
— no to do widzenia —
jakby każda chwila bez ciebie
nie liczyła się w ogólnym rachunku
Gdy wysłuchawszy kroków
wystukujących puls w moich skroniach
zamykam wreszcie drzwi
oczy mam szkliste
— jeszcze jedna nieobecność
nie do odwrócenia
Idziesz niby swobodnie
ale i twój metronom
(wiem dobrze)
wypada z rytmu
choćby to było
najzwyklejsze do widzenia
czy też odejście z chęcią niepamięci
Myśli prowadzą cię
do naszego wspólnego źródła
przy którym tego dnia
już się nie spotkamy