Zielone
Wespazjan Kochowski
Maj wesoły nam nastaje,
Zielenią się sady, gaje,
Wiosna zimie gnusznej łaje,
A zielone w rękę daje.
Zakwitły piękne dziardyny,
Zgoła wszytek świat jak inny,
Ogrodów Flora bogini
W oczach ludzkich cuda czyni.
Patrz, jako jawor wyniosły
Już gęstym liściem porosły.
Kochaneczek wawrzyn Feba
Ma odzieży, co potrzeba.
Jabłoń w porosłe gałęzi
Sama siebie kryjąc więzi;
Na cytryny, gruszki, wiśnie
Gęsty przez gwałt list się ciśnie.
I wszytek rodzaj skołoźrzy
Wierzchołka z pniaku nie dojrzy.
Wraz wzgardzone swym niepłodem
Zielenią się wierzby przodem.
Więc z nich zrywam latoroślę —
Tę Marynie pięknej poślę.
Zielonym się niech zabawi,
A niech słuszny zakład stawi.
Ta gra tym się prawem chlubi:
Komu zwiędnie, kto je zgubi
Lub go zbędzie inszym kształtem
Opłaca zakład ryczałtem.
Więc ja stawiam łańcuch złoty,
W grochowe ziarka roboty,
Choć nie kanak, nie haldzbanty,
Na jakie—m się zdobył fanty.
A zaś moja stawi dama
Już nie kruszec — siebie sama.
Droższy zakład jej osoby
Niż złoto węgierskiej próby.
Przyjmie prawo i gałążki
Pięknymi zwięzuje wstążki.
Pokrowczyk z skóry wierzbowej
Kładzie, by nie wiądł list płowy,
Tak jej miły, tak jej wzięty,
Wespół go chowa z draźnięty
I z nimi sypia, i z nimi chodzi,
Patrzaj, drewnu co się godzi ?
Gdy już długo na nię schodzę
I podeść ją we grze godzę,
Aż mi się trafiło wcześnie
Napaść na nię z rana we śnie.
"Dobry dzień, panno zielone ?"
Ta trze snem oczy zmorzone.
Że się ledwo zorza bieli,
Maca wszędzie po pościeli.
Ja znowu:"M a r y ś, zielone ?
Darmo się przysz, bo stracone!"
Potem się sama przyznała,
A w zakładzie fawor dała.