Ziółka
Włodzimierz Pląskowski
Ty blondyneczko z figlarną buzią,
Z oczyma jak chaber polny,
Co drobisz kroki zgrabniutką nózią
I jako chochlik zerkasz swawolny,
A niby kwiatek wyglądasz z dala,
Naiwnie chyląc dziewczęce czólko,
Tyś nie naiwność, tyś piękna lala,
Ho! ho! tyś ziółko!...
Nabożna pani, w modłach schylona,
Oddana świętym duszą i ciałem,
Tylko różaniec ciśniesz do łona,
Tylko się niebem zajmujesz całem;
Zajęta myślą zbawienia słodką,
Chciałabyś w niebo wzlecieć jaskółką,
Aleś ty, rybko, nie jest dewotką,
Ho! ho! tyś ziółko!...
Albo ty w cieniu cnej Penelopy,
Co się do męża czulisz tak miło,
Gotowaś jego całować stopy,
Kochasz go wszystkich uczuć swą siłą,
Oczy mu mydlisz ciągłą pieszczotą,
Cnota jedyną twą przyjaciółką,
Ale twa wierność to szych — nie złoto,
Ho! ho! tyś ziółko!...
A ty matrono z białymi włosy,
Sztuczną siwiznę pudrem podnosisz,
Że twego życia zmłócone kłosy,
Ze zeszłaś z pola, sama to głosisz,
Że cię nie skusi los po raz wtóry
Żadną już więcej szczęśliwą spółką —
Ho! ho! — pomimo siwej fryzury
Tyś także ziółko!...