Wiersz miłosny Zbigniewa Herberta pod tytułem Epizod
Epizod
Zbigniew Herbert
Idziemy nad morzem
trzymając mocno w rękach
dwa końce starożytnego dialogu
— kochasz mnie
— kocham
ze ściągniętymi brwiami
streszczam całą mądrość
dwu testamentów
astrologów proroków
filozofów z ogrodów
i filozofów klasztornych
a brzmi to bez mała tak:
— nie płacz
— bądź dzielna
— popatrz wszyscy ludzie
wydymasz wargi i mówisz
— powinieneś być kaznodzieją —
i zagniewana odchodzisz
nie kocha się moralistów
cóż mam powiedzieć nad brzegiem
małego martwego morza
woda powoli wypełnia
kształty stóp które znikły