Wiersz miłosny Zofii Trzeszczkowskiej (Adama M-Skiego) pod tytułem Wziąłem ci wszystko

Wziąłem ci wszystko

Wziąłem ci wszystko, com mógł wziąć od ciebie:

Błękit twych oczu, by o nim śnić wiecznie,

Ilekroć zechcę zamarzyć o niebie;

Połysk twych włosów świecących słonecznie,

 

Dźwięk twego głosu, by jak dumka słodka

Niósł mi o szczęściu i weselu wieści,

A gdy cierń nowy czoło moje spotka,

Był mi piastunką kojącą boleści; —

 

Szkarłat ust twoich, by mi lśnił jak róże,

Z którymi wietrzyk o rozkoszy szepce,

Jak te upojeń czarodziejskie kruże,

Ku którym idąc, śmiało głóg się depce.

 

Wziąłem ci więcej, wziąłem duszę twoją

I roztopiłem w ogniu mego ducha,

I odtąd czuję, jak siły się dwoją,

Jak zdrój natchnienia z piersi mej wybucha.

 

I tak mi błogo, gdy myślami memi

Łączę się z tobą, choć od cię daleki,

Choć wiem, że nie ma mocy na tej ziemi,

Co by złączyła nas: spod mej powieki

 

Łza się nie toczy. — Wyciągam ramiona

Do gwiazd w błękity, z nich obraz twój spływa:

Ja go ukrywam w głębi mego łona,

Gdzie, jak w kaplicy relikwia, spoczywa.