Czyż z tobą wtedy raz ostatni
Zygmunt Krasiński
Czyż z tobą wtedy raz ostatni byłem?
Smutnym przeczuciem dusza mi się żali,
Bo na tym świecie wszystko, co marzyłem,
Przeszło jak chmura i znikło w oddali.
I dla mnie rozdział jest godłem kochania;
Bom ile razy w życiu nienawidził,
Los ze mnie wtedy połączeniem szydził —
I gdziem przeklinał — nie było rozstania!
Tych tylko wiecznie ze łzami żegnałem,
Których me serce czciło lub kochało;
I teraz, patrzaj, podobnie się stało —
Znać, gdzieś została, tam kochać musiałem!
Gdzież jesteś teraz? czy sama w komnacie
Dumasz nad dniami ubiegłych radości?
Gorzko ci w duszy po anielskiej stracie
I rozpacz matki na twym czole gości?
A możeś poszła chodzić ponad brzegiem
Wód zwierciadlanych, gdzie fala spieniona,
Konając, stopy głaskała ci śniegiem?
Ja byłem wtedy przy tobie — jak ona!
Jak ona, dzisiaj rozbity, daleki,
Nie wiem, gdzie jestem, przed ludźmi się kryję;
Ona gdzieś w morzu przepadła na wieki —
W twojej pamięci czy ja dotąd żyję?
Ona szczęśliwsza, bo poszła w głębiny.
Nie czując żalu, nie znając miłości;
Dla niej nie było uroku godziny
I dla niej nie ma rozstania wieczności!
Ona śpi teraz na koralu łożach,
Żaden jej wicher rozbicia nie wróży —
A ja się błąkam po życia bezdrożach —
Miota mną burza i skonam wśród burzy.
Roma, marzec 1839