Prorok
Abraham Cowley
Mnie chcesz uczyć miłości? Grzeszysz głupstwem sporem:
Jam jest miłości głównym profesorem.
Ucz Żydów handlu, Szkotów przebiegłości,
Ucz lupanary, czym zabawiać gości,
Ucz dworzan, jak schlebianiem dostąpić zaszczytów,
A łgarstwa ucz obytych w świecie jezuitów;
Płomień ucz płonąć, wichurę ucz wiania,
Niezmordowane źródło ucz tryskania,
Ucz ziemię, jak ma trwać pod stopą twardo,
Płeć piękną ucz, jak ranić zmiennością i wzgardą,
Staraj się, może zdziałasz coś; ale, o nieba,
Proszę cię, nie ucz mnie, jak kochać trzeba.
Bożek miłości — jeśli istnieją takowe —
Ode mnie mógłby brać lekcje wciąż nowe;
I chociaż chełpi się, że strzałą przeszył
Każde z serc ludzkich, odkąd Adam zgrzeszył,
Postawię w zakład życie, więcej: moją miłą,
Że go nauczę tego, co mu się nie śniło,
Że jego oczy receptę zobaczą
Na łzy, co mówią, i słowa, co płaczą,
Lub na westchnienia, w których — jak przy zgonie —
Para kochanków dusze z oddechem wyzionie,
Dusze osiadłe w ciałach, lecz z nich uchodzące,
Jak blask i upał czyniony przez Słońce.
To ja jestem Kolumbem miłości; ja, który
Nowych w niej światów dostrzegłem kontury:
Ziem, co przynoszą mi skarby bogatsze
Niż wszystkie lądy, jakie w krąg wypatrzę.
Lecz, tak jak Kolumb, przyszłość przed sobą mam czarną:
To, co odkryłem, nie ja, lecz inni zagarną.
Wiem, wiem, że będę w oczach potomności
Ostatnim wielkim prorokiem miłości,
Lecz, ach, cóż z tego, gdy moja jedyna
Nie chce słyszeć, co głosi ożywcza doktryna?
Tak, czeka mnie proroków dola niełaskawa:
Teraz męczeństwo — w przyszłym życiu sława.
Przełożył
Stanisław Barańczak