Wiersz miłosny Adama Asnyka pod tytułem Anakreontyk

Anakreontyk

Nie szczędź mi rajskich rozkoszy!

Różanych ustek nie żałuj!

Zanim się dzika myśl spłoszy,

Niebieska! Ty swoim wzrokiem

Zalej mnie blasków potokiem,

Bez końca pieść mnie i całuj!

 

Odpędzę widziadła wstrętne,

Ze śmiercią hardo się zmierzę,

Gdy w pocałunki namiętne

Roztopię duchową dzielność,

W rozkoszy tych nieśmiertelność,

W tę jedną, ach, tylko wierzę!

 

Przed twym ożywczym płomieniem

Dusza ma kielich otwiera,

Rozkwita z dziewiczym drżeniem

W świateł i woni obłoku,

W twych ustach i w twoim wzroku

Znajdując wieczność, umiera.

 

Eros zawstydzi się blady

Przed moich pragnień pożarem,

Wśród sennej życia biesiady

Pijąc nadziemskie słodycze,

Wszystkie łzy twoje przeliczę

Dobyte szczęścia nadmiarem.

 

A gdy się strawi doszczętnie

To życie nic już nie warte —

W ostatniej chwili, namiętnie,

Na twoim oparty łonie,

W nowe się blaski przesłonię,

Patrząc w twe oczy otwarte.