Wiersz miłosny Adama Asnyka pod tytułem Rada

Rada

Utraciłeś, mówisz, spokój

I moralną równowagę

Dla dziewczęcia pięknych oczu.

Biedny chłopcze, miej odwagę!

Sam najlepiej zawyrokuj,

Czy to warto żyć spokojnie?

W mglistych, czystych snów przezroczu

Kąpać duszę bogobojnie?

 

Nigdy czoła nie zachmurzyć,

I nie doznać serca bicia,

Żyć bez szaleństw, pragnień, wzruszeń,

Pozorami mdłego życia?...

Lepiej, że się zacznie burzyć

Niepokojem pierś twa młoda.

Tęcza tęsknot, żądz, pokuszeń

Nowych blasków tobie doda!

 

Na twe troski znajdziem radę,

Tylko śmiało patrz jej w oczy,

Niech ten płomień, co z nich bucha,

Falą ognia cię otoczy.

A gdy w wzroku dojrzysz zdradę,

Gdy tęsknota wzrośnie w łonie,

Chcąc odzyskać spokój ducha,

Weź i ściśnij drobne dłonie!

 

Jeśli za to się obruszy,

I gdy twarz jej dotąd biała

Opromieni się różowo,

I gdy pierś jej będzie drżała —

Wtedy ratuj spokój duszy!

Uratujesz, jak Bóg w niebie,

Gdy wymówisz słodkie słowo:

— O najdroższa! Kocham ciebie!...

 

Jednak, jednak być to może,

Że ucieknie zapłoniona...

Na ucieczkę ty nie zważaj,

Bo powróci jeszcze ona.

Że powróci —głowę łożę.

Więc ty tylko bądź wytrwały,

Pierwszą próbą się nie zrażaj,

Bądź namiętny, tkliwy, śmiały.

 

I choć będziesz cierpiał, marzył,

Choć się ogniem pierś zapali,

Spokojności, ach! nie żałuj,

Lecz się jeszcze posuń dalej.

Gdy się będziesz przed nią skarżył

A ta śmiać się będzie pusta,

Weź za rączkę i pocałuj,

Lecz pocałuj w same usta!...