Wiersz miłosny Adama Asnyka pod tytułem Rezygnacja

Rezygnacja

Wszystko skończone już pomiędzy nami,

I sny o szczęściu pierzchły bezpowrotnie;

Wziąłem już rozbrat z tęsknotą i łzami,

I żyć i umrzeć potrafię samotnie.

 

Dziś nic z mej piersi skargi nie dobędzie,

Nic jej nie przejmie zachwytem lub trwogą:

Nie wyda dźwięku rozbite narzędzie,

Pęknięte struny zadrżeć już nie mogą.

 

Nie ma boleści, co by mnie trwożyła,

Bo dzisiaj nawet w własny ból nie wierzę;

Ogniowa próba dla mnie się skończyła,

I do cierpiących więcej nie należę.

 

l żadne szczęście ziemskie mnie nie zwabi,

Żebym się po nie miał schylić ku ziemi...

I żaden zawód sił mych nie osłabi:

Przebytą męką panuję nad niemi.

 

Światowych uczuć nicość i obłuda

już mnie nie porwie swym chwilowym szałem:

Przestałem wierzyć w te fałszywe cuda,

Więc i zwątpieniu ulegać przestałem.

 

Z całego tłumu zmyślonych aniołów,

Połyskujących tęczą swoich skrzydeł,

Została tylko szara garść popiołów

I wiotkie nici porwanych już sideł.

 

Dziś jeden tylko duch mi towarzyszy,

Co rezygnacji nosi ziemskie miano;

On wszystkie burze na zawsze uciszy

I da mi zbroję w ogniu hartowaną.

 

W tej zbroi przejdę przez świat obojętnie,

Surowe prawdy życia mierżąc wzrokiem,

Ani się gniewem kiedy roznamiętnię,

Ani się ugnę przed losu wyrokiem.

 

Patrząc się z dala na kłamliwe rzesze,

Na ich zabiegi o błyskotki próżne,

Kamieniem na nie rzucić nie pośpieszę

I pobłażania jeszcze dam jałmużnę.

 

Niech się więc kończy owa sztuka ładna,

Co się zwie życiem, w cieniu cichej nocy,

Bo żadna rozpacz i nadzieja żadna

Nad mojem sercem nie ma już dziś mocy!