Wiersz miłosny Adama Mickiewicza pod tytułem Strzelec

Strzelec

Widziałem, jak dzień cały pośród letniej spieki

Błąkał się strzelec młody; stanął nad strumieniem,

Długo poglądał wkoło i rzecze z westchnieniem:

»Chcę ją widzieć, nim kraj ten opuszczę na wieki«

 

»Chcę widzieć nie widziany«. Wtem leci zza rzeki

Konna łowczyni strojna Dyjany odzieniem,

Wstrzymuje konia, staje, zwraca się wejrzeniem:

Zapewne jechał za nią towarzysz daleki.

 

Strzelec cofnął się, zadrżał i oczy Kaima

Zataczając po drodze, gorzko się uśmiechał,

Drżącą ręką broń nabił, dąsa się i zżyma,

 

Odszedł nieco, jakoby swej myśli zaniechał.

Wtem dojrzał mgłę kurzawy; wzniesioną broń trzyma,

Bierze na cel, mgła bliżej — lecz nikt nie nadjechał.