Wiersz miłosny Andrewa Marvella pod tytułem Piosenka kosiarza

Piosenka kosiarza

Niegdyś mój umysł kreślił wierne plany

Każdej tej świeżej łąki czy polany

I w traw zieleni, co wokół się śmieje,

Widział jak w lustrze swe własne nadzieje;

Wtedy Juliana przyszła, która prawie

To samo czyni ze mną, co ja czynię trawie.

 

Lecz myśli moje, gdy wzdychałem łzawo,

Urosły jeszcze bujniejszą murawą,

Której źdźbło każde przyginał do ziemi

Kwiat nasycony barwami ciężkiemi;

Wtedy Juliana przyszła, która prawie

To samo czyni ze mną, co ja czynię trawie.

 

Łąki niewdzięczne, zieleni nieszczera!

Któż to braterstwa ze mną się wypiera

I na majowe czas trwoni wesele,

Gdy ja pod stopy nieczułe się ścielę,

Gdy się Juliana zjawia, która prawie

To samo czyni ze mną, co ja czynię trawie?

 

Żal ten, którego okazać nie chcecie,

Wydrę z was siłą w należnym odwecie,

Gdy kwiaty, trawy, gdy cały świat zginie

Wraz ze mną w jednej pospólnej ruinie;

Gdy się Juliana zjawi, która prawie

To samo czyni ze mną, co ja czynię trawie.

 

Wy zaś, o łąki, na których przestrzenie

Kładło się moje zielone myślenie,

Bądźcie mi herbem, którym przyozdobię

Monument własny, wzniesiony na grobie;

Gdyż się Juliana zjawia, która prawie

To samo czyni ze mną, co ja czynię trawie.

Przełożył
Stanisław Barańczak