Wiersz miłosny Andrzeja Krzysztofa Dana pod tytułem Wieczór

Wieczór

Czy to możliwe? Właśnie taka?

Na opuszkach palców

kruchość, wiotkość, łamliwość...

Jakby puste oczodoły nawiedziły źrenice.

Jakby nie penetrowały nas neutrina.

Jakby kaleki wszechświat

 

Sądził, że może na nas liczyć.

Czujemy lęk, że widzi wszystko,

a nie dostrzeże —

Nie. Nie jestem pijany labiryntem,

choć być może uliczki ślepe

a serca zabite deskami...

 

Patrz. Już wieczór.

Pójdziemy się opalać.

Umówimy się,

że jesteśmy.