Sielanka
Andrzej Niemojewski
Już słońce na zachód pochyla swą skroń
I czołem się nurza w mgieł fali.
My teraz będziemy ślub brali!
Malutka, milutka, ty podaj mi dłoń,
Las-kościół organem zaszumiał przez liść,
Tłum cieniów gromadzi się w dali,
Noc-babka kościelna za chwilę ma przyjść
I gwiazdy na niebie zapali.
Wiatr lasu zakrystian omiata z drzew pył
I ołtarz ubiera we wieńce,
Już księżyc ksiądz proboszcz, staruszek bez sił
Podąża, by związać nam ręce.
Spogląda na niebo, gdzie biały drży ptak,
I komżę obłoku przywdziewa,
Skowronek-ministrant do ślubu dał znak,
Chorałem ozwały się drzewa.
"Ty kochasz?" wietrzny zapytał się głos,
Wnet echa sąsiadki dokoła
Chwytają odpowiedź... Ha, szczęsny padł los,
Z uznaniem się chylą drzew czoła.
A kwiaty wonieją, a z hymnem brzmi las,
Pójdź luba, na święto miłości!
Orkiestra słowików swem pieniem czci nas,
A wkoło się zbiera tłum gości.
Na czele orszaku dąb praszczur, śród chmur
Drżą gwiazdy, a księżyc dobrodziej
Za zdrowie by wypił, zagląda więc w bór,
Uśmiecha się, zerka, podchodzi.
Mgły wiotkie rusałki śród pląsów mkną w dal,
Przygrywa muzyka dąbrowy,
Pan młody z swą panią opuścić chce bal,
Do ślubnej podążyć alkowy...
Malutka, milutka, ty rękę mi daj,
Wspaniałeż to było wesele!
Pałacem zieleni otacza nas maj
I ciepłe nam łoże z mchu ściele.
W namiętnych uściskach prześnimy nasz sen,
Nim ranek swym chłodem go spłoszy,
Nim cudna sielanka zamieni się w tren,
A w gorycz kropelka rozkoszy.
Nim życie nas zbudzi do łez
I ciernie przymiesza do kwiatów,
Nim sami powiemy, przebiegłszy znów kres,
Że była z nas para wariatów!