Wiersz miłosny Andrzeja Waligórskiego pod tytułem Ostatnia defilada

Ostatnia defilada

Już od kilku lat ciągle to samo,

Gnie się i wali konstrukcja cała:

Moje dziewczyny wychodzą za mąż,

Właśnie kolejna mi się urwała.

Idą prześliczne, smukłe i tęskne,

Jedna za drugą, w długim pochodzie,

A każda z nich mi zwiastuje klęskę,

Bo mnie zostawia solo na lodzie...

Kudłaci wiodą je troglodyci,

Z którymi bym się równał daremnie,

Bo choć biedniejsi i niedomyci,

Są o ćwierćwiecze lepsi ode mnie...

Bywajcie zdrowe, piękne dziewuszki,

Teraz ktoś inny da wam na ciuchy,

Wkrótce wyrosną wam pewnie brzuszki,

Zjawią się wózki, smoczki, pieluchy...

Defilujecie przede mną dziarsko,

Z uśmiechem szczęścia i rezygnacji...

Tak Napoleon z gwardią cesarską

Żegnał się w przeddzień swej abdykacji.

Ja, chociaż berła też zrzec się muszę,

Lecz was nie zdradzę i nie zawiodę,

Okiem nie mrugnę, brwią nie poruszę,

Morda na kłódkę, klucz od niej w wodę!

Ale w muzeum swoich pamiątek

Wszystkie was uczczę, wszystkie docenię,

Każda mieć będzie mały zakątek

Na mojej Elbie czy na Helenie...

Szpadę swą złamię, w domu osiędę,

Do gospodarskich zajęć się nagnę,

Bo co? Ziem nowych już nie zdobędę,

Stare podziwiam, lecz ich nie pragnę.

Ale na razie na baczność szpada,

Uśmiech na ustach, nie poznać z miny,

Że to ostatnia już defilada...

Dzięki za wszystko!

Czołem dziewczyny!