Wiersz miłosny Anny Achmatowej pod tytułem Tyle próśb zawsze ma ukochana

Tyle próśb zawsze ma ukochana

Tyle próśb zawsze ma ukochana,

Porzucona próśb żadnych nie miewa...

Jak to dobrze, że dzisiaj od rana

Lekkim lodem mróz rzekę odziewa.

 

Oto wstąpię — dopomóż mi, Chryste! —

Na pokrowiec ten kruchy ogromnie,

A ty moje przechować chciej listy,

By nas mogli rozsądzić potomni,

 

By jaśniejszy i bardziej wspaniały

Blask otoczył w ich oczach twą postać.

Czyliż mogą w biografii twej chwały

Jakiekolwiek bądź braki pozostać?

 

Nazbyt słodkie doczesne napoje,

Nazbyt gęste miłosne są sieci...

Niechże kiedyś z imieniem tem mojem

W podręcznikach spotkają się dzieci.

 

I tak smutną opowieść czytając,

Niech uśmiechną się chytrze i łzawo.

Mnie miłości i szczęścia nie dając,

Nagródź w zamian choć gorzką tą sławą.

Przełożył
Leonard Podhorski-Okołów